Pan Palikot oraz kilka innych osób, których nazwiska nie są tak łatwe do zapamiętania, chce likwidacji senatu. W ramach oszczędności oczywiście. Jak zwykle idea (oszczędzania naszych pieniędzy) jest chlubna, niestety planowany sposób realizacji dość głupi. Nie mam nic do senatu, zwykle wybierani do niego ludzie nie są skończonymi idiotami, czego nie można powiedzieć o drugim ciele tego zacnego układu. Sejm, bo o nim oczywiście mowa, jest według mnie miejscem, w którym można znaleźć dość duże oszczędności. Ale o tym za chwilę.
Ostatnio roi się od pomysłów, skąd to wytrzasnąć pieniądze na łatanie dziury budżetowej. Ot, podwyżka tu, podwyżka tam, tu zarobimy 5 milionów, tam 10. Nie! Dlaczego panowie, którzy stoją za tymi pomysłami, nie oszczędzą tam gdzie można, a nie tam, gdzie się nie powinno. Zostawcie nas, zacznijcie od siebie. Dlaczego w sejmie mamy 460 posłów? Żeby mogli lepiej reprezentować naród. Przecież im więcej osób, tym większe szanse, że któryś wybraniec narodu będzie reprezentował moje poglądy, prawda? Teoretycznie tak.
W praktyce w sejmie reprezentowane są obecnie dwa poglądy na przyszłość kraju – pogląd pana Tuska oraz jego nemezis, pana Kaczyńskiego. Po przysłowiowy męski członek, ta farsa. Rzygać mi się chce, gdy po raz kolejny słyszę o dyscyplinie partyjnej, o liderach i pier… wznoszeniu się ponad podziałami. Jakimi podziałami? Jesteśmy teraz Krajem Nadwiślańskim Obojga Narodów? Polska jest jedna panowie. Zszargana przez wasze pseudo profesjonalne polityczne wybryki.
Bycie politykiem to nie zawód, jednak większość zdaję się tak myśleć. Ba, można jeszcze nieźle zarobić, dla niektórych z tych panów są to wymarzone pieniądze, na które w żadnym innym wypadku nie mogliby liczyć. Rozwiązanie? Zredukować liczbę posłów do 250, a wysokość ich wynagrodzenia do średniej krajowej. Myślę, że takie rozwiązanie skutecznie zniechęciłoby niektórych panów do kandydowania. Przy okazji, zlikwidować dofinansowania dla partii. Niech wasze kluby wzajemnej adoracji same się utrzymują, ja mam dość oglądania waszych ryjów co dwa lata, ze świadomością, że ten festyn mentalnej biedoty finansowany jest z moich pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz